Skład i łamanie tekstu to bardzo ważny etap podczas przygotowywania go do druku. Dobry grafik musi wiedzieć jakich kolorów użyć, w zależności od sytuacji. Wiedza ta jest niezbędna i pozwala uniknąć późniejszych problemów podczas drukowania.
Co to jest CMYK?
CMYK to przestrzeń kolorów, która składa się z 4 podstawowym barw:
C – Cyan
M – Magenta
Y – Yellow
K – Black
Odpowiednio mieszając ze sobą te kolory (w proporcjach od 0% do 100%) podczas składu i łamania książki czy innej publikacji, możemy uzyskać bardzo wiele kolorów. A skoro mamy cztery kolory składowe, w sumie barwa końcowa może mieć maksymalnie nawet do 400% koloru. W tym przypadku „głęboki” kolor czarny to C100% M100% Y100% K100%, a kolor biały to C0 M0 Y0 K0. Warto wiedzieć, że do drukowania czarnych tekstów stosuje się jedynie składową (C0 M0 Y0 K100%).
Co to jest RGB?
Jest to przestrzeń kolorów, którą stosuje się głównie do wyświetlania na ekranie monitora. Nazwa pochodzi od trzech składowych kolorów:
R – red (czerwonej),
G – green (zielonej),
B – blue (niebieskiej).
W przestrzeni tej można uzyskać bardziej intensywne i jaskrawe kolory. Przestrzeń ta ma więcej możliwych do uzyskania kolorów niż CMYK.
Jakich kolorów użyć przygotowując publikację do druku?
Przygotowując publikację do druku, grafik zajmujący się składem i łamanie tekstu musi zawsze zadbać o to, aby wszystkie grafiki były w kolorach CMYK. Jak wspomnieliśmy powyżej, bardzo ważne jest także, aby czarny tekst składał się wyłącznie z jednej składowej K w proporcji 100%. W przeciwnym razie podczas tzw. pasowania kolorów w drukarni (nakładania jednego koloru na drugi), któryś z kolorów podstawowych może nie zostać naniesiony dokładnie w tym samym miejscu. To drobne przesuniecie podczas pasowania kolorów spowoduje, że tekst nie będzie całkowicie czarny i ostry.
Ponieważ przestrzeń RGB ma więcej kolorów niż CMYK, spora część kolorów RGB nie zmieści się w CMYK-u – właśnie dlatego operator DTP przygotowujący skład i łamanie publikacji powinien wysyłać do drukarni materiały przekonwertowane na CMYK. Unikniemy wówczas niespodzianek, będziemy mieć kontrolę nad tym, co wysyłamy oraz możliwość poprawienia problematycznych konwersji jeszcze u siebie, przed wysłaniem do drukarni.